Z moim pierwszym razem czekałam jakieś dwa lata, za każdym kończyło się zapewnieniem samej siebie, że zrobię to za rok. I oczywiście nie robiłam. W końcu powiedziałam wszystkim znajomym, że idę, i chociaż cykałam się do ostatniej minuty, obecność innych „morsowych dziewic” nie pozwoliła mi zrezygnować ;)
Organizatorzy zadbali o to, by każdy nowy poczuł się bezpiecznie, a pozostali uczestnicy stworzyli niesamowicie przyjazną atmosferę. Samo wejście było czymś ekscytującym, oczyma trakcie myśli się „nigdy więcej”, a po wyjściu „kiedy kolejny raz?” :) Dziękuję, że mogłam to zrobić z Wami, Wrocławskie Morsy! To na pewno nie będzie mój ostatni raz! :)
Kasia :)