Pierwsze wrażenia

2022-10-29 Kalina

Kalina

Odkąd pamiętam z zimną wodą byłam od zawsze w mniejszym lub większym konflikcie. Zmieniło się to dopiero po wielu latach omijania siebie szerokim łukiem, a dokładnie 29 października 2022 roku. Wtedy to ostatecznie zakopałyśmy topór wojenny. Mało tego zawiązało się między nami porozumienie, które z każdym kolejnym morsowaniem przeradzało się w znajomość, bliską znajomość a teraz nawet przyjaźń. Ja zaufałam jej, że choć pierwsze wrażenie robi słabe to po bliższym poznaniu okazuje się być sprzymierzeńcem i ma wiele do zaoferowania.

Mój kontakt z morsowaniem był przemyślany, zaplanowany i naprawdę wyczekiwany. Nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać, ale uzbrojona w wiedzę i przykłady wielu morsujących osób stwierdziłam, że w tym szaleństwie może być metoda. Jak się okazało miałam rację. Wraz z grupką morsów porostu weszłam do zimnej wody, pewnie, bez zbytniego analizowania co będzie się działo. Wszystko było podlane sporo dawką adrenaliny, bo w końcu to dość extremalne przeżycie. Po początkowym szoku, który trwał dosłownie z pół minuty zrobiło się przyjemnie i jakoś tak naturalnie jakbym robiła to całe życie. Ludzie, woda, świeże powietrze, słońce, które wtedy świeciło wyzwoliło endorfiny i już wiedziałam ze przepadłam, że to nie będzie ostatni raz.

Od tamtej pory morsuję regularnie dwa razy w tygodniu. Nawet jak wyjeżdżam to szukam najbliższego akwenu, gdzie można się zanurzyć w lodowatej wodzie. Morsowanie wciąga, dodaje energii a jednocześnie jakoś tak wewnętrznie uspakaja. Morsowanie się nie nudzi, a wręcz przeciwnie, można stawiać sobie kolejne wyzwania: zanurzanie ramion, dłoni czy głowy. Morsowanie to także a może i przede wszystkim możliwość poznania otwartych, pozytywnych i ciekawych świata ludzi, dzięki którym zima przestaje być znienawidzoną porą roku a staje się wyczekiwanym gościem na kartkach kalendarza

Kategoria: