Wrocławski boom na morsowanie

Morsowanie jest coraz popularniejsze w stolicy Dolnego Śląska
Morsowanie jest coraz popularniejsze w stolicy Dolnego Śląska

Wystarczą strój kąpielowy, rękawiczki i czapka. To cały sprzęt potrzebny do morsowania. Jeszcze niedawno osoba wchodząca zimą do stawu czy jeziora budziła ogromne zainteresowanie. Dziś aktywność tę uprawia kilka tysięcy wrocławian.

Morsowanie to krótkotrwałe zanurzanie ciała w lodowatej wodzie jeziora, morza lub innego zbiornika wodnego. Ma ono na celu pobudzenie organizmu do reakcji obronnej na bardzo niską temperaturę, co prowadzi do zwiększenia odporności. Poprawia też wydolność układu sercowo-naczyniowego oraz polepsza ukrwienie skóry. Kąpiele w zimnej wodzie stanowią również pomoc w walce z wieloma chorobami dermatologicznymi i alergicznymi. Morsowanie sprawia również, że organizm szybciej pozbywa się nadmiaru tkanki tłuszczowej, co ułatwia zrzucenie zbędnych kilogramów. Ponadto poprawia wygląd skóry – wygładza ją i ujędrnia.

Według specjalistów takie kąpiele wpływają korzystnie nie tylko na ciało, ale i psychikę człowieka, pozwalając na zmniejszenie nerwowości, strachu i znaczne polepszenie samopoczucia. Ta forma rekreacji jest nie tylko zdrowa, ale też nie wymaga dużo czasu, ani nakładu finansowego. Dla niektórych morsowanie staje się nawet stylem życia.

Pandemia zachęciła do morsowania

W ostatnim czasie liczba zwolenników kąpieli w lodowatej wodzie wyraźnie wzrosła.

– Zainteresowanie morsowaniem jest zdecydowanie coraz większe, zwłaszcza w ostatnich miesiącach – mówi Marcin Syperek, sekretarz Stowarzyszenia „Wrocławskie Morsy”.

– Z pewnością ma to związek z pandemią koronawirusa. Znacznie przyspieszyła ona rozwój tego sportu. Ludzie nie tylko zauważyli, że warto zadbać o swoje zdrowie i odporność, ale też zostali pozbawieni możliwości korzystania z klubów fitness, siłowni i basenów. Morsowanie stało się więc doskonałą alternatywą. Choć nie ma dokładnych danych, szacujemy, że w samym Wrocławiu tą dyscypliną zajmuje się już kilka tysięcy osób. Również w naszym stowarzyszeniu przybywa członków. Jeszcze dwa lata temu było ich 100, a teraz jest ich już 150 i ta liczba wciąż rośnie – dodaje.

Morsowanie nie tylko podnosi odporność, ale też poprawia nastrój
Morsowanie nie tylko podnosi odporność, ale też poprawia nastrój

Nie tylko dla wyczynowców

Choć „morsami” najczęściej stają się osoby na co dzień aktywnie uprawiające sport, to wśród zwolenników tej aktywności są też osoby, które po prostu chcą poprawić swoją odporność lub samopoczucie.

– Nie trzeba być sportowcem, aby zostać „morsem” – twierdzi Marcin Syperek. – Jednak około połowa „morsów” to obecni lub byli biegacze. Ja sam zacząłem morsować dziesięć lat temu. Będąc maratończykiem, bardzo szybko łapałem kontuzje. Tymczasem zimna woda sprawia, że nogi znacznie szybciej się regenerują. Rzeczywiście bardzo mi to pomogło.

Morsowanie przyciąga też osoby w każdym wieku. Obecnie najmłodszy wrocławski mors ma 8 lat, a najstarsi to osoby po 70-tce. "Morsem" jest również prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk.

Raźniej w dobrym towarzystwie

Kąpiele w zimnej wodzie często nie są jedynie elementem dbania o zdrowie, ale również rozrywką czy rodzajem hobby. Wiele „morsów” bierze udział we wspólnym, grupowym wchodzeniu do wody. Nie tylko dodaje im to odwagi, ale też sprawia, że wszystkim towarzyszy wspaniały, radosny nastrój.

– Najwięcej „morsów” zbiera się przy okazji Mikołajek lub podczas zbiórki pieniędzy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – mówi Marcin Syperek. – Jest to zwykle 300 – 400 osób. Jednak prawdziwy rekord pobiliśmy podczas ubiegłorocznej edycji WOŚP. Jednocześnie do wody weszło wówczas ponad 500 osób.

Wrocławski rekord to ponad pół tysiąca morsów w wodzie
Wrocławski rekord to ponad pół tysiąca „morsów” w wodzie

Nie tylko Morskie Oko

Członkowie Stowarzyszenia Wrocławskie Morsy spotykają się zwykle na Morskim Oku. Niestety w czasie pandemii jest on zamknięty dla pozostałych zwolenników morsowania. Obecnie „morsy” najczęściej korzystają ze zbiorników przy ul. Harcerskiej, ul. Królewieckiej, Kopalni Wrocław, na Pawłowicach czy w rzece Oławce. Niektórzy jeżdżą do Sulistrowiczek.

Obostrzenia spowodowane pandemią spowodowały, że w czasie grupowego morsowania uczestnicy wchodzą do wody w maseczkach.

Najpierw zimny prysznic

Morsowanie po raz pierwszy może stać się dużym wyzwaniem. By je zacząć, wystarczy strój kąpielowy lub kąpielówki, czapka i rękawiczki. Niektórzy zakładają także specjalne buty do kąpieli. Jednak, zanim zdecydujemy się na kąpiel w lodowatej wodzie, warto zacząć od zimnych pryszniców, co pozwoli przyzwyczajać organizm do zimna.

Samo morsowanie warto zacząć już jesienią, gdy woda i temperatura powietrza nie są jeszcze bardzo niskie. Przed każdym wejściem do wody obowiązkowa jest energiczna rozgrzewka, która pobudzi krążenie i rozgrzeje mięśnie. Bezpośrednio po rozgrzewce, gdy jest nam już ciepło należy rozebrać się do stroju kąpielowego i zanurzyć się w wodzie po szyję.

W zimnej wodzie można przebywać najwyżej kilka minut
W zimnej wodzie można przebywać najwyżej kilka minut

Można pływać lub energicznie się ruszać. Do wody można wejść nie na dłużej niż kilka minut. Czas pobytu w zbiorniku zależy od stopnia zaawansowania „morsa”. Po kąpieli należy wytrzeć się do sucha. Można wykonać jeszcze kilka ćwiczeń rozgrzewających, a następnie szybko założyć ciepłe ubranie oraz napić się gorącego napoju.

Autor: Katarzyna Wiązowska

Źródło: wroclaw.pl

Kategoria: