Czekają na większy mróz

Wrocławskie Morsy - Czekają na większy mróz
Fot. archiwum Arnolda Rombalskiego

Nic tak nie poprawia humorów morsom jak kilka kresek poniżej zera

Sobota. Kilka minut po jedenastej. Jeden stopień poniżej zera i śnieżna zadymka. Mało kto wychyla nos z ciepłego mieszkania. Tymczasem na gliniankach przy ulicy Przybyły we Wrocławiu kilka osób w strojach kąpielowych w najlepsze pluska się w wodzie.

Cudowne ozdrowienie

– Zimowe kąpiele chodziły mi po głowie co najmniej od roku – twierdzi Arnold Rombalski, pomysłodawca i organizator spotkań wrocławskich morsów. – Chciałem dołączyć do innych, którzy mają takie hobby w naszym mieście. Z nadzieją wpisałem hasło do wyszukiwarki internetowej i nic nie znalazłem.

W maju zeszłego roku razem z żoną i synem pojechali nad wodę. Kilkuletni Adrian był trochę przeziębiony, a do tego przypadkiem spadł z pomostu do płytkiej wody. Rodzice myśleli, że zapalenie płuc ma jak w banku. Tymczasem chłopak po kilku dniach zupełnie wyzdrowiał.

– Oczywiście to nie zadecydowało, że od razu zostaliśmy morsami, ale dało nam trochę do myślenia – opowiada Rombalski. – W końcu pomyśleliśmy, że skoro nad morzem morsy mogą się cieszyć kąpielami w lodowatej wodzie, to dlaczego nie moglibyśmy zorganizować takiej grupy we Wrocławiu – dodaje.

Do tej pory rodzinie państwa Rombalskich i ich znajomym nie dopisywała pogoda. Ciepła zima to dla morsa żadna atrakcja. W sobotę w końcu dopisał mróz i śnieg. Temperatura powietrza spadła do -0,6 stopnia, a wody do niespełna 3 kresek powyżej zera. Na gliniankach przy ulicy Przybyły pojawiły się trzy pokolenia rodziny państwa Rombalskich.

Wyższość jeziora nad prysznicem

– Moja mama już od roku hartuje się pod zimnym prysznicem w domu. Twierdzi, że o wiele lepiej się czuje, a mróz za oknem nie robi na niej żadnego wrażenia – wyjaśnia pan Adrian. – Jednak nie ma to jak kąpiel w jeziorze na świeżym, mroźnym powietrzu – zapewnia.

Relację ze spotkań amatorów zimnych kąpieli można znaleźć na ich stronie www.wroclaw.morsy.pl

Na zdrowie

Najstarszy w Polsce klub morsów istnieje od 1975 roku w Gdańsku i liczy dzisiaj 200 osób. Od 30 lat należy do niego lekarz internista, Aleksander Panow. Jego zdaniem, kąpiele uaktywniają mechanizmy obronne organizmu i zwiększają naszą odporność na choroby.

To nieprawda, że morsy w ogóle nie chorują. Ale na pewno przeziębienia trafiają im się rzadziej i są lżejsze. Zimnych kąpieli lekarze nie polecają osobom z astmą, choroba wieńcową, nadciśnieniem czy chorobami krążenia.

Źródło: Słowo Polskie | Gazeta Wrocławska | poniedziałek 29 stycznia 2007

Kategoria: